Polski duch nadal unosi się nad Bredą
Nieco ponad 3 lata temu polski Internet obiegły zdjęcia trybun z pewnego meczu Pucharu Holandii. Rozgrywki wzbudzają raczej nikłe zainteresowanie krajowych mediów, ewentualnie wspomina się o rezultatach finałowych rund, gdzie docierają najczęściej czołowe drużyny z kraju „tulipanów” (Ajax, PSV czy Feyenoord). Dlaczego zatem spotkaniu 1. rundy pomiędzy przeciętnymi NAC Breda oraz FC Emmen poświęcono tak dużo uwagi?

„Dzięki”
Uwagę mediów wywołali fani klubu z Bredy, którzy stworzyli wyjątkową oprawę. Na jej pierwszym planie pojawiły się podziękowania… napisane w języku polskim. Kibice okazali wdzięczność naszym zasłużonym rodakom. Świętowano 75. rocznicę uwolnienia Bredy spod rąk niemieckiego okupanta. Przypadła ona właśnie na październik 2019 roku. Misji wyzwoleńczej podjęła się 1. Dywizja Pancerna dowodzona przez generała Stanisława Maczka, której bohaterskie czyny na zawsze zapisały się w historii oraz w świadomości mieszkańców tego holenderskiego miasta. Polacy uratowali Bredę. Od tego momentu wspólne wątki Polski i Bredy zawiązały się ciaśniej, niż by się mogło wydawać.
Oprawa jedynie współtworzyła upamiętnienie jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Bredy. Przez ten jeden dzień stadion klubu NAC nosił nazwę samego generała Maczka. Na mecz zaproszono również potomków oraz krewnych bohaterskich żołnierzy, którzy symbolicznym kopnięciem piłki rozpoczęli mecz. Szereg uroczystości zorganizowało także miasto. Uczestniczyli w nich nawet Prezydent Andrzej Duda, a także Król Holandii Willem-Alexander.

Gastarbeiders
Nasi rodacy w Holandii zapracowali na dość negatywną renomę. Przyczynili się do tego polscy imigranci, którzy od początku XX. wieku licznie podróżują kilkaset kilometrów za naszą zachodnią granicę w poszukiwaniu chleba. Awantury, głośne zachowanie czy wandalizm w wykonaniu Polaków bardzo łatwo znaleźć w niderlandzkiej sieci. Opór w nauce miejscowego języka również nie przypadł do gustu Holendrom. Nurt krytycyzmu nagłaśniają oczywiście przede wszystkie media. Wybryki imigrantów klikają się znacznie lepiej, niż jeśli coś złego zrobią Holendrzy – to również trzeba zaznaczyć. Na całe szczęście nasza renoma powoli się poprawia, a poza tym myślenie miejscowych stało się nieco stereotypowe. Nie można przecież generalizować.
40 tysięcy skarg na Polaków artykuł – link tutaj mamy przykład, tekst możecie wrzucić w tłumacza. Propagandowa akacja partii prawicowej.
Tym bardziej zaskakiwać może przywiązanie mieszkańców Bredy do polskiej historii. Mają jednak swój znaczący powód. Co więcej, znaczna część żołnierzy 1. Dywizji Pancernej osiedliła się po II Wojnie Światowej w tym brabanckim mieście. Większości nie spieszyło do ojczyzny przejętej przez komunistów.
Wyzwolenie Bredy
W jaki sposób 1. Dywizja Pancerna uwolniła Bredę?
W roku 1944 plan Hitlera o przejęciu świata zaczyna palić na panewce. Alianci wyzwalają znaczną część okupowanych miast. Swój udział w misji wyzwoleńczej mają również Polacy. Na zachodzie renomę zyskała 1. Dywizja Pancerna, która w sierpniu udanie zakończyła kampanię w Normandii. Wsławili się zwłaszcza podczas bitwy pod Falaise przypieczętowującej zwycięstwo Aliantów. Czasu na odpoczynek nie było za wiele, bo już dwa miesiące później Stanisław Maczek i jego żołnierze szykowali się do kolejnej misji.
Włączyli się do tzw. Operacji Pheasant, która dążyła do wyzwolenia spod rąk Niemców holenderskiego regionu – Brabancja Północna. Przejęcie Bredy było jednym z kluczowych celów tej misji.

Szybko i bezboleśnie
Breda stała się wolna dzięki polskiej 1. Dywizji Pancernej. Zmysł taktyczny gen. Maczka, totalnie zaskoczył Niemców. Okupanci przygotowywali się na atak od zachodniej strony Bredy. Polacy obeszli jednak miasto łukiem i zaatakowali od wschodu, czego wróg się nie spodziewał. Zrobili to szybko, wzięli Bredę szturmem, bez ostrzału artyleryjskiego. Dzięki temu uchronili jedno z największych miast regionu od poważniejszych strat ludności oraz zniszczeń, zwłaszcza zabytkowej zabudowy. Manewr określa się jednym z najbardziej spektakularnych wyczynów 1. Dywizji Pancernej. Ostatecznie 30 października 1944 Breda stała się wolna. Mieszkańcy witali bohaterskich Polaków owacjami i kwiatami, a pamięć o nich trwa nadal.

Do dziś mieszkańcy Bredy nazywają Polaków „onze jongens” – pol. nasi chłopcy.
Miejsca pamięci
Stadion piłkarski znalazł się w centrum naszej uwagi, ale wspomnienia i ślady polskich bohaterów możemy znaleźć w całym mieście. Co najważniejsze, kilkudziesięciu żołnierzy osiedliło się w Bredzie i stworzyło międzynarodowe rodziny, o czym wyżej pisaliśmy.
Polskie cmentarze w Bredzie – największy z nich znajduje się w zachodniej części miasta przy ulicy Ettensebaan. Spoczywa na nim sam Stanisław Maczek, a także 161 poległych żołnierzy z „nad Wisły”. W dzielnicy Ginneken znajdziemy inny, choć nieco mniejszy cmentarz z „Maczkowcami”. Najbadziej kameralny zaś lokuje się w pobliskim mieście Oosterhout, gdzie znajdziemy 30 polskich grobów.

„Poolse tank” – „Polski czołg” to również miejsce dobrze znane mieszkańcom. Maszyna stoi w centrum miasta. Jego nazwa może być nieco myląca, gdyż eksponatem posługiwali się Niemcy. Nasi żołnierze zarekwirowali czołg, który po wojnie podarowali Bredzie. Nieopodal znajdziemy również Polski Pomnik. Jego wymowę pozostawię do interpretacji Wam.

Tuż przy największym cmentarzu turyści mogą odwiedzić muzeum pamięci gen. Maczka i jego 1. Dywizji Pancernej. Miejsce działa dopiero od kilku lat i wydaje się świetnym miejscem, aby bliżej poznać historię wyzwolicieli Bredy.
„Polskie piłkarstwo” w Bredzie
NAC Breda występuje aktualnie na drugim szczeblu rozgrywkowym w Holandii. W przeszłości notowania „Perły Południa” stały nieco wyżej. Na początku XX. wieku kilkukrotnie wystąpili w europejskich pucharach. Nigdy nie zagrali w fazie grupowej. Byli względnie blisko w roku 2009, gdzie w III rundzie eliminacji Ligi Europy spotkali się z Polonią Warszawa. Pokonali stołeczną drużynę 4:1 w dwumeczu, jednak później na ich drodze stanął walec o nazwie Villareal. Wyniki 1:3 i 1:6 skutecznie wybiły Brabanckiej drużynie fazę grupową z głowy.
Prawdopodobnie części kibiców umknął ten fakt, ale w NAC Breda występował Karol Niemczycki – aktualny bramkarz Cracovii Kraków. Zdołał nawet zadebiutować w Eredivisie. Zagrał łącznie dwa mecze w najwyżej holenderskiej lidze. Wystąpił przeciwko Twente, a także w sezonie spadkowym stanął między słupkami w meczu z Excelsiorem Rotterdam. Później poszedł na wypożyczenie do znanej z ogrywania młodych graczy – Puszczy Niepołomice. Dzięki dobrym występom został powołany przez Jacka Magierę na Mundial u20, a następnie sięgnęła po niego Cracovia.

Jeśli chcemy znaleźć inne polskie akcenty w drużynie NAC, musimy przewrócić kilkadziesiąt kartek wstecz w klubowej kronice. Prawie 40 lat przed Niemczyckim w Bredzie grał Joachim Siwek. Cofając się jeszcze dekadę znajdziemy 5 innych graczy. Wśród nich najbardziej znajomym wątkiem wydaje się Aleksander Mandziara – ojciec aktualnego prezesa Lechii Gdańsk Adama. Według danych Transfermarkt Pan Aleksander strzelił nawet 3 gole dla brabanckiej drużyny.
Dankjulliewel
Polski duch nadal unosi się nad Bredą. Za bezcenną wolność Holendrów życie oddawali teoretycznie obcy ludzie. Generał Maczek i jego żołnierze w Brabancji są zapewne bardziej rozpoznawalni niż w ojczyźnie. Nie wstydźcie się zatem okazywać polskiego paszportu podczas wizyty w Bredzie, co więcej możecie zrobić to nawet z lekką dumą.
„Obudziliśmy się rano, wyjrzeliśmy przez okno i wtedy okazało się, że jesteśmy wolni” – Ria Welten mieszkanka Bredy.
Autor – Arkadiusz Brzękowski